środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 1 Forgotten grandad

Nathalie czuła się jakby spadała... spadała z bardzo wysokiej wieży!! Ale skąd ona się tam wzięła? Czuła, że za chwilę uderzyć w ziemię ale za nim to nastąpiło spojrzała w górę i dosłownie zamarła. Na szczycie wieży stała ona sama ale jakby starsza. Ta postać stała i szyderczo się śmiała widząc przerażenie na twarzy Nathalie. I właśnie w tym momencie dziewczynka uderzyła w ziemię a wokół niej rozlała się ciemność..
***
-Nathalie!- ktoś szarpał nią brutalnie- Obudź się nie mamy dużo czasu!
Cichy szept w końcu wybudził dziewczynkę z koszmarnego snu. Śniło jej się, że spada i ... i nic więcej nie mogła sobie przypomnieć. Nagle przypomniało jej się co ją obudziło. Otworzyła szeroko oczy i nagle zdała sobie sprawę, że już świta. Rozejrzała się dokoła i zobaczyła, że tuż obok niej kuca jakiś mężczyzna. Ale to nie jakiś zwykły pan, to był jej dziadek! Jej ukochany dziadek, który znikną w dniu jej 7 urodzin.
-Nay, wstawaj mamy mnóstwo rzeczy do zrobienia!
Oszołomiona Nathalie rzuciła się staruszkowi na szyję i zaczęła głośno szlochać.
- Och dziadziuniu! myślałam, że już Cie więcej nie zobaczę, bardzo za tobą tęskniłam. Gdzie ty się...
- Nie teraz Nay, musimy się stąd jak najszybciej uciekać- i pociągną dziewczynkę w stronę krzaków- Trzymaj się mnie mocno dobrze? I najlepiej zamknij oczy.
Nathalie mocno złapała dziadka za rękę i nagle wszystko wokół niej zaczęło wirować. Dom Carrie został gdzieś daleko a teraz wnuczka wraz ze swoim dziadkiem stali przed bardzo przytulnym wiejskim domkiem. Gdyby nie to, że dziewczynka chwile po tym jak jej bose stopy dotknęły ziemi, zwymiotowała od razu zasypała by dziadka mnóstwem pytań. Ale jednak musiała odczekać aż zawroty głowy ustaną. Staruszek pomógł jej wejść do domku i posadził ją na sofie. Sam usiadł na fotelu i zaczął jej się bacznie przypatrywać.
- No co?- spytała niewinnie Nathalie.
- Nie mogę uwierzyć, że przez te 6 lat stałaś się tak podobna do Gretty.
- Do kogo?
- Do twojej babci, nie możesz jej pamiętać ponieważ zmarła długo przed twoimi narodzinami- oczy dziadka pociemniały.
Nagle Nathalie przypomniało się coś bardzo ważnego:
- Dziadku czy ty właśnie nas teleportowałeś?
- Owszem.
- Ale jak to możliwe?
- No cóż moja droga, zdaje mi się, że dziś w nocy dostałaś swój list z Hogwatu, który powinien Ci uświadomić, że jesteś czarownicą, a ja jako twój przodek też nim jestem.
- Ale dlaczego rodzice mi nic nie powiedzieli?
- Ponieważ, twoi rodzice są hmm, jak to określić? Twój tata jest charłakiem a twoja mama mugolem. Nigdy nie mieli kontaktu z magią. Ale w twoich żyłach płynie krew Knight'ów, więc...
- Ale jak to możliwe, że tata jest charłakiem?
- Twoja babcia nie mogła mieć dzieci. A twój ojciec jest  synem moim i pewnej mugolki, która zmarła przy porodzie. Twoja babcia zgodziła się go wychowywać. Ale nigdy nie używaliśmy przy nim czarów. Żyliśmy jak normalna rodzina.
- Ale..
- Na razie skończmy ten temat dobrze? Więc we wrześniu idziesz to szkoły, o której nie wie żadna istota niemagiczna. I bardzo przepraszam ale muszę zrobić pewną rzecz..
- A mianowicie jaką?
- Bardzo mi przykro Nay, ale muszę wymazać z pamięci twoim rodzicom, że w ogóle istniałaś..
- Że co?!- łzy zalśniły w oczach dziewczynki- Nie możesz tego zrobić!
- Przykro mi ale muszę. Jeżeli chcesz wypełnić swoje przeznaczeni, oni muszą o tobie zapomnieć.- i właśnie w tej chwili dziadek się teleportował, zostawiając Nathalie samą.
***
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz