środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 2

Minęły już prawie całe wakacje, a Nathalie wciąż nie mogła się pogodzić z myślą, że już nigdy nie zobaczy swoich rodziców. Nie była zła na dziadka, za to co zrobił, ale bardzo chciała, żeby wyjaśnił jej co chodzi, jednak on wciąż ją zbywał. W kółko powtarzał:
- Dowiesz się w swoim czasie. Jesteś za młoda by to zrozumieć!- doprowadzał tym Nathalie do obłędu. Jednak z czasem sprawa jej "przeznaczenia" zeszła na drugi plan, ponieważ zbliżał się 1 września. Nathalie obawiała się tego jak inni przyjmą ją w szkole, czy znajdzie przyjaciół, jak sobie poradzi z całkiem nową rzeczywistością. Dziadek tłumaczył jej, że wszystko będzie w porządku, że na pewno znajdzie przyjaciół i nie ważne do jakiego domu się dostanie, on zawsze będzie z niej dumny.
***
W ostatni tydzień wakacji Nathalie wybrała się z dziadkiem na ulicę Pokątną. Pojechali Błędnym Rycerzem do Londynu, co było dla dziewczynki bardzo dziwnym przeżyciem. Całą drogę spędziła na dyskretnym przyglądaniu się czarodziejom. Wszyscy mieli na sobie długie kolorowe szaty i szpiczaste tiary. Jedna starsza czarownica przyłapała ją jak wpatruje się w ogromną tiarę przyozdobioną masą pajęczyn. Dalszą drogę spędziła na obserwowaniu małej sówki w klatce, która była bardzo uradowana tym faktem. Po wielu przystankach, autobus w końcu zatrzymał się przed obskurny pubem. Dziadek wstał i ruszył do wyjścia, więc ona zrobiła to samo. W pubie było bardzo mroczno i nie było tam zbyt dużo klientów. Oni jednak przeszli przez salę nie odzywając się do nikogo i dotarli na zaplecze i stanęli na przeciwko grubego muru. Dziadek stukną w cegłę i mur zaczął się rozsuwać. I wtedy Nathalie zobaczyła ulicę Pokątną, nie mogła napatrzeć się na te wszystkie wystawy, na czarodziejów robiących zakupy... Z zachwytu wyrwał ją głos dziadka:
- Pójdziemy pierwsze do Madame Malkin, kupić ci szaty.
Po długim czasie spędzonym w masie sklepów, Nathalie dźwigała ogromną paczkę pełną piór, pergaminów, szat. W jednym podłużnym pudełku spoczywała jej nowa różdżka, 12 cali, kasztanowa z piórem feniksa. Dziewczynka była bardzo zadowolona z zakupów, a dziadek, który nie chciał, żeby Nathalie czuła się samotnie w nowej szkole kupił jej piękną brązową sowę.
***
Późnym wieczorem Nathalie kartkowała książkę Bathildy Bagshot Dzieje Magii, już miała kłaść się spać kiedy natknęła się na swoje zdjęcie. Zdziwiona, przetarła mocno oczy, ale jej podobizna dalej tkwiła w książce. Nathalie zaczęła uważnie czytać tekst zamieszczony pod zdjęciem:
Nathalie Knight I- zwyciężczyni Turnieju Magicznego w 1885 roku (był to ostatni turniej, następny odbył się dopiero w 1994), wygrała wszystkie konkurencje, jednak podczas każdego zadania w niewyjaśnionych okolicznościach ginął jeden zawodnik. Sama Nathalie po oddaniu pucharu dyrektorowi zniknęła i wszelki ślad po niej zaginął.
Nathalie jeszcze raz przyjrzała się fotografii, ale tym razem postać do niej mrugnęła i wrednie się uśmiechnęła, a po chwili wszystko co było na tej stronie zniknęło.

4 komentarze:

  1. Dotarłam tu hm jakoś przed chwilą. Dosłownie pochłonęłam prolog i 2 rozdziały i po pierwsze jestem ci bardzo wdzięczna, że zostawiłaś u mnie swój link po 2 masz ciekawy pomysł na to opowiadanie co jest dużym plusem. A no i po trzecie i czwarte haha masz śliczny szablon i pisz koniecznie dalej.
    Kisses

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuje i miło mi, że ci się podoba :) ale co do szablonu się nie zgodze muszę go jeszę trochę pozmieniać

      Usuń
    2. A tam mi się podoba :P jest jasny nie razi po oczach i taki ślicznie stonowany, ja takie lubię właśnie na swoim blogu już zmieniłam i teraz mam nowy xD

      Usuń
    3. Zapraszam na 11 rozdział do mnie :D
      oj będzie się działo
      http://w-milosci-kazdy-krok-ma-znaczenie.blogspot.com/
      Kisses

      Usuń